Po covidzie mam kłopoty z pamięcią i nazwiskami
Przed Sądem Rejonowym Gdańsk-Południe odbyła się w czwartek rozprawa przeciwko mecenasowi Arturowi Nowakowi (wyraził zgodę na publikację danych – PAP] oraz prokuratorowi Karolowi K. (pracował w Prokuraturze Rejonowej w Koszalinie, obecnie zawieszony) w procesie dotyczącym m.in. płatnej protekcji i "ustawiania spraw" toczących się koszalińskiej prokuraturze w 2013 r.
Mecenas Artur Nowak to m.in. pełnomocnik ofiar wykorzystywania seksualnego w głośnych medialnie sprawach - m.in. Janusza Szymika, którego krzywdził ksiądz z Międzybrodzia Bialskiego, czy pokrzywdzonych przez księdza bohaterów jednego z filmów braci Sekielskich.
Jeszcze przed przesłuchaniem świadków pełnomocnik jednego z oskarżonych Krzysztof Wicher wnosił o oddalenie wniosku dowodowego prokuratury dotyczącego nagrań Centralnego Biura Antykorupcyjnego z podsłuchanych rozmów między prawnikami, które są jednym z głównych dowodów w sprawie. "Bez rozstrzygnięcia tego wniosku, postępowanie będzie nierzetelne, nie będzie sprawiedliwe” – wskazywał mecenas Wicher i podkreślił, że analizując uzasadnienie aktu oskarżenia w 90 proc. jest oparte na materiale nielegalnym, a prokuratura sporządziła akt oskarżenia na materiale nielegalnym.
Podczas czwartkowej rozprawy sąd przesłuchiwał świadków, którzy zeznawali na temat jednego, wg. prokuratury, z "ustawionych śledztw" dotyczących przemytu prawie kilograma marihuany do Polski w 2013 r.
Zdaniem prokuratury, oskarżony prokurator Karol K. jeszcze przed postawieniem zarzutów skontaktował się z mecenasem Arturem Nowakiem i miał powiedzieć, że "ma gościa na areszt", a drugi podejrzany został "puszczony". Zatrzymany przez policję mężczyzna usłyszał zarzut przemytu narkotyków. Podczas kolejnego przesłuchania mężczyzna obciążył o zlecenie przemytu Roberta K. Później CBA nagrało rozmowę mecenasa z prokuratorem, w której śledczy twierdził, że przemytnik, który pomówił Roberta K. wyjaśniał szczegółowo i spójnie.
Według aktu oskarżenia przeciwko prawnikom, kluczowa jest rozmowa z końca lutego 2013 r., kiedy adwokat oświadczył, żeby pomówiony o przemyt narkotyków K. przyznał się do zarzutów. Wtedy też prokurator Karol K. miał powiedzieć, że "istnieje jeszcze jedno rozwiązanie, aby Robert K. nie został aresztowany" – chodzi o to, aby mecenas Nowak dotarł do przemytnika, a ten odwołał swoje wyjaśnienia obciążające zleceniodawcę przemytu narkotyków.
Prokurator miał powiedzieć, aby ten ma "odszczekać, to co powiedział", wówczas będzie podstawa do umorzenia części śledztwa.
Ten rzeczywiście później odwołał swoje wcześniejsze wyjaśnienia. W konsekwencji zmiany wyjaśnień Robert K. usłyszał jedynie zarzut posiadania 6 gramów marihuany i nie został tymczasowo aresztowany, a jedynie otrzymał dozór policji i kaucję.
W czwartek w sądzie był przesłuchiwany Robert K., który od kilku lat przebywa w zakładzie karnym. Mężczyzna otrzymał przepustkę na zeznania w sądzie. "Po covidzie, który przeszedłem mam kłopoty z nazwiskami i z pamięcią" – mówił Robert K. i kilkukrotnie podczas składania zeznań zasłaniał się niepamięcią.
"Moje problemy zaczęły się, gdy zatrudniłem w 2011 r. więźniów z Zakładu Karnego. Nie miałem wcześniej konfliktów z prawem. Byłem załamany tą sytuacją i chciałem z tego wyjść. Nie mam pojęcia, jaka kwota została przekazana mecenasowi. Pozwolił mi wpłacać ratami te pieniądze" - twierdził Robert K. i zaprzeczył też, aby zlecał jakiekolwiek przemyty narkotyków.
Według prokuratury, K. miał zapłacić Nowakowi w 2013 r. co najmniej 29 tys. zł za prowadzenie swojej sprawy karnej.
Policjantka z wydziału kryminalnego z Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie Małgorzata Z., która prowadziła postępowanie ws. narkotyków nie zauważyła, żeby w tej sprawie były jakieś nieprawidłowości. "Nie pamiętam, żeby prokurator K. był ślepy, głuchy na wnioski dowodowe w tej, jak i innych sprawach" – stwierdziła funkcjonariuszka.
Oskarżony mecenas Artur Nowak podczas rozprawy złożył oświadczenie, wg. którego jest żenujące, że prokuratura oraz CBA nagrywało jego rozmowy z klientami. "To jest Białoruś. To standard białoruski" – twierdził Nowak.
Akt oskarżenia przeciwko Nowakowi i Karolowi K. skierowała do sądu Prokuratura Regionalna w Gdańsku, która prowadziła śledztwo przeciwko prawnikom. Sprawa ma swój początek w 2013 r., kiedy Centralne Biuro Antykorupcyjne podsłuchiwało rozmowy prawników. Właśnie stenogramy z podsłuchów są jednym z głównych dowodów w sprawie.
Zdaniem prokuratury obaj prawnicy znali się ze Szczecinka, gdzie Nowak był sędzią w Sądzie Rejonowym, a K. - aplikantem w prokuraturze.
Według śledczych, prokurator Prokuratury Rejonowej w Koszalinie Karol K., który nadzorował śledztwa przeglądał akta pod kątem osób, które jego zdaniem są zamożne. Później, niezależnie od tego czy osoba była podejrzana, czy pokrzywdzona - jak twierdzi prokuratura - miał namawiać ją lub jej bliskich do "wynajęcia bardzo dobrego adwokata Artura Nowaka".
CBA nagrało rozmowy, jak prokurator K. później dzwonił do mecenasa referując mu stan sprawy i informując, że zgłosi się do niego klient. Według śledczych później obaj prawnicy uzgadniali zastosowanie lub niezastosowanie środków zapobiegawczych oraz "co mają mówić podejrzani bądź pokrzywdzeni" w celu osiągnięcia "jak największego honorarium" dla Artura Nowaka.
CBA początkowo podsłuchiwało telefon prywatny prokuratora oraz kancelarii adwokackiej, później dwa inne numery, bo obaj prawnicy korzystali też z numerów pre-paid.
Według śledczych mecenas Nowak oraz prokurator Karol K. od końca lutego do końca czerwca 2013 r. bezprawnie ustalali bieg pięciu śledztw, a ich działania zmierzały do uzyskania korzyści majątkowej przez mecenasa.
Zarzuty śledczych dotyczą powoływania się na wpływy w instytucji państwowej, przekroczenia uprawnień, ujawniania osobie nieuprawnionej informacji, a także utrudniania postępowania karnego. Śledztwa, które zdaniem prokuratury były "ustawiane" dotyczyły m.in. posiadania znacznych ilości narkotyków, oskarżenia o pedofilię oraz podrabiania dokumentów.
Przewód sądowy rozpoczął się przed Sądem Rejonowym Gdańsk-Południe w Gdańsku w maju 2023 roku, choć prokuratura pierwszy raz akt oskarżenia skierowała do sądu w Koszalinie w listopadzie 2017 r. Sprawa jednak decyzją sądu wróciła do prokuratury i ponownie akt oskarżenia został przesłany do sądu w grudniu 2020 r.
Proces ciągnie się kilka lat, gdyż m.in. już w trakcie postępowania obrońcy oskarżonych wskazywali, że CBA nielegalnie podsłuchiwało prawników, bo wnioski o kontrolę operacyjną podpisywali ówcześni zastępcy szefa CBA, a nie sam szef Biura. (PAP)
Autor: Krzysztof Wójcik
kszy/ apiech/