Niech szczęście dopisuje nam do końca
„To był bardzo trudny mecz. Nie był najtrudniejszy jeśli chodzi o sferę piłkarską, ale jeśli chodzi o pierwszoligowy pomysł rywali, to jeden z cięższych. Byliśmy przygotowani na grę na czas, na długą celebrację stałych fragmentów, co było też widoczne w meczu Odry z Arką. Dzięki takiemu +zahamowaniu+ opolanie zapunktowli w Gdyni. Mają to opanowane do perfekcji” – zauważył Grabowski.
I przyjezdni w 26. minucie, po faulu Andrei Chindrisa i strzale z rzutu karnego Rafała Niziołka, objęli prowadzenie.
„Zdawaliśmy sobie sprawę, że goście bardzo dobrze czują się przy stałych fragmentach i to od początku było widać. Pierwsza +11+ została podyktowana po dalekim wrzucie z autu, do tego doszło nasze nieodpowiedzialne zachowanie w polu karnym. Na 29 bramek zdobytych przez Odrę 18 padło ze stałych fragmentów, a siedem po karnych. Widać z jakim nastawieniem ten zespół przyjechał do Gdańska i jak prezentuje się w lidze” – dodał szkoleniowiec biało-zielonych.
Gospodarze zdołali jednak przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, dzięki czemu zanotowali na wiosnę komplet sześciu triumfów. W piątej minucie doliczonego czasu pierwszej połowy do remisu doprowadził Rifet Kapic, a w 53. do siatki, po składnej akcji z Kapicem i Tomaszem Neugebauerem, trafił Tomas Bobcek.
„Muszę pogratulować swojemu zespołowi, który wygrał serduchem, mocnym zaangażowaniem, charakterem i chęciami. Szczęście rzeczywiście nam dopisało, nie będę tego ukrywał, ale szczęście sprzyja lepszym i niech tak będzie do końca rozgrywek. Dopisaliśmy sobie kolejne trzy punkty i zrobiliśmy następny krok we właściwym kierunku” – podkreślił Grabowski.
Niewiele jednak brakowało, aby Odra zdobyła drugą bramkę i podobnie jak 17 marca w Gdyni z Arką, zremisowała 2:2. W 10. minucie doliczonego czasu po zagraniu ręką Ivana Żelizko arbiter podyktował drugą „11”, ale tym razem Borja Galan uderzył w poprzeczkę.
„Przed strzałem starałem się wbić sobie do głowy pozytywne myśli, wyciszyć się i zwizualizować obronę Bohdana Sarnawskiego. Nie wyszło mi w 100 procentach, bo nasz bramkarz nie obronił tego strzału, ale swoją posturą i zachowaniem wpłynął na Galana” – ocenił trener Lechii.
W zdecydowaniu innym nastroju był trener opolskiej drużyny.
„Po takim meczu, w którym nie strzelamy karnego w 10. minucie doliczonego czasu, brakuje słów. Trzeba podkreślić, że mój zespół zaprezentował się bardzo dobrze na tle lidera, ale to było za mało, zabrakło też szczęścia. Najważniejsze, abyśmy się podnieśli w następnym spotkaniu. To był dobry mecz dla kibiców, ale summa summarum niekorzystny dla nas, bo nie zdobyliśmy nawet punktu na boisku Gdańsku” – skomentował Adam Nocoń.
W dodatku w sobotę w kolejnym spotkaniu u siebie z Miedzią Legnica w Odrze nie wystąpią ukarani żółtymi kartkami środkowi pomocnicy Rafał Niziołek i Adrian Purzycki.
„To są bardzo ważne ogniwa naszej drużyny. Czy te kartki nie były za pochopne? Odniosłem wrażenie, że sędzia za szybko je wyciągał, szczególnie dla naszych zawodników. Mam taki obraz, że kiedy był faul to arbiter od razu pędził z żółtą kartką. Nie wiem, może miał rację, ale czy gra w tym meczu była tak brutalna, na taką liczbę kartek? Nie powiedziałbym” – podsumował trener Odry.(PAP)
Autor: Marcin Domański
md/ co/