Nie ma co panikować
"Liga Narodów służy generalnie do tego, żeby zrobić przegląd +wojska+, żeby trener sprawdził, kto i jak prezentuje się w tym momencie. W jakim zestawieniu, jakie ma procenty i jak funkcjonuje. Nie tylko my tak robimy, inne reprezentacje również. To skutkuje tym, że czasami pojawiają się porażki. Przegraliśmy ze Słowenią i Brazylią, a to są dobre drużyny. Nie ma dramatu i nie ma co panikować. Trzeba jeszcze poczekać, aż wykrystalizuje się podstawowa szóstka. Ja jestem przekonany, że w tym sezonie cel osiągniemy" - powiedział PAP Grzyb.
Praktycznie w każdym meczu LN serbski szkoleniowiec reprezentacji Polski Nikola Grbic daje szansę gry wszystkim powołanym do kadry.
"Na każdej pozycji trener ma w czym wybierać. Mamy bardzo solidne zmiany. Przychodzi jednak taki moment, że trzeba się zdecydować na stabilną szóstkę. Kiedy posiada się zawodników tej klasy i w takiej liczbie jak my, jest to trudniejsze. Oczywiście, w każdym meczu mogą być jakieś drobne zmiany, ale dobrze jakby wykrystalizowała się wyjściowa szóstka. Chłopaki będą wiedzieć, że mają odpowiedzialność na swoich barkach i muszą po prostu robić swoją robotę. Tak to trochę działa" - tłumaczył były środkowy AZS Olsztyn, Asseco Resovii i Trefla Gdańsk.
Grzyb, który w 2006 roku w Japonii z reprezentacją Polski został wicemistrzem globu, ocenił, że największe bogactwo zawodników jest w obecnej kadrze wśród przyjmujących i środkowych.
"Na środku mamy fantastycznych zawodników. Pomimo, że bardzo podoba mi się gra Jakuba Kochanowskiego, to myślę, że podstawowymi środkowymi będą Mateusz Bieniek i Norbert Huber" - wskazał.
Przed reprezentacją Polski kolejna rywalizacja Ligi Narodów w dniach 18-23 czerwca w Lublanie, a zwieńczeniem rozgrywek będzie finałowy turniej w Łodzi (27-30 czerwca), w którym biało-czerwoni na pewno wystąpią.
"Liga Narodów i zmiany, jakich dokonuje trener, dadzą mu odpowiedź, kto na jaką pozycję będzie najlepiej pasował i najwięcej dawał dla zespołu" - zauważył 47-latek, który w ekstraklasie zdobył 12 medali, w tym dwa złote w barwach Asseco Resovii. Ma też na koncie po dwa Puchary Polski i Superpuchary.
Na igrzyska olimpijskie, które są kluczową imprezą dla tego sezonu, Grbic - zgodnie z wymogiem FIVB - będzie mógł zabrać tylko 12 siatkarzy oraz jednego rezerwowego. Ale ten 13. będzie tzw. jokerem medycznym, czyli dołączy do zespołu, kiedy ktoś z podstawowej "12" dozna kontuzji.
"Wydaje mi się, że trener będzie musiał zdecydować się na trzech środkowych i czterech przyjmujących, a mamy sześciu fantastycznych graczy na tej pozycji. Najbardziej przewidywalna wydaje się być czwórka: Aleksander Śliwka, Kamil Semeniuk, Wilfredo Leon i Tomasz Fornal. Nie można jednak wykluczyć, że Artur Szalpuk czy Bartosz Bednorz zaprezentują się fantastycznie i wskoczą do składu. Na pewno trener ma bardzo ciężki orzech do zgryzienia" - nie ukrywał były środkowy drużyny narodowej.
Grzyb w 2020 roku w Treflu zakończył siatkarską karierę i od tamtej pory wciąż mieszka w Gdańsku.
"Teraz prowadzić będę w Treflu juniorów młodszych, a oprócz tego pracuję na AWFiS. Jak tylko zakończyłem grać, to podjąłem tam pracę i obecnie kończę pisać doktorat" - zakończył Grzyb.(PAP)
rm/ pp/