Lechia jest najlepsza
Zawodnicy Lechii mogli w sobotę świętować powrót, po rocznej przerwie, do ekstraklasy. Aby tak się stało musieli pokonać na własnym stadionie GKS Tychy, natomiast GKS Katowice nie mógł wygrać u siebie ze Stalą Rzeszów. Pierwszy warunek został spełniony, bo biało-zieloni, po bardzo dobrej grze, zwyciężyli 3:0, ale katowiczanie triumfowali jeszcze wyżej, bo aż 8:0.
„Jestem dumny, bo uważam, że już prezentowaliśmy się jak zespół z ekstraklasy, zwłaszcza jeśli chodzi o sferę mentalną. Zdawałem sobie sprawę, że ciężar gatunkowy tego meczu może trochę przytłamsić poczynania moich zawodników. Od pierwszej do ostatniej minuty wyglądaliśmy jednak dojrzale, wykonaliśmy kawał pozytywnej pracy. Prowadziliśmy grę, byliśmy zespołem lepszym, swoją przewagę udokumentowaliśmy trzema golami po pięknych akcjach. Uważam, że powinniśmy zdobyć więcej bramek” – skomentował trener Lechii Szymon Grabowski.
Gdańszczanie mają otwartą drogę do ekstraklasy, bo w trzech ostatnich meczach muszą zdobyć zaledwie punkt.
„Dzisiaj mogę mówić o nas w samych superlatywach, ale zrobimy wszystko, aby zachować pierwsze miejsce i wygrać ligę, bo taki jest nasz główny cel. Awans jest niejako przy okazji” – wyjaśnił trener gospodarzy.
Trener GKS przyznał, że jego drużyna przegrała jak najbardziej zasłużenie, bo była zespołem zdecydowanie słabszym od gospodarzy.
„Lechia przewyższała nas w każdym elemencie i aspekcie, piłkarskim, motorycznym i taktycznym, a przede wszystkim zaangażowaniem. Chcąc walczyć w Gdańsku o punkty trzeba dać z siebie 120 procent, bo do tej pory gospodarze odnieśli u siebie 12 zwycięstw i zanotowali tylko jedną porażkę. Spodziewaliśmy się takiego meczu i nie zdołaliśmy przeciwstawić się rywalom. Szkoda też, że z powodu kartek straciliśmy dwóch środkowym obrońców, Nedica i Budnickiego” – stwierdził Banasik.
Szkoleniowiec przyjezdnych nie ukrywa, że szczególnie obawiał się skrzydłowych Lechii, czyli Maksyma Chłania i Camilo Meny.
„Wszystkie bramki padły z ich sektorów, także z rzutu wolnego podyktowanego po pojedynku jeden na jeden. Wiedzieliśmy, że to bardzo mocny atut gospodarzy, ale wiedzieć to jedno, a co innego przełożyć na boisko. W ogóle popełniliśmy dużo błędów, nie wiem, czy to było spowodowane naszym rozgrywaniem piłki, mieliśmy też problem ze stworzeniem sytuacji. Gra się tak jak przeciwnik pozwala, a przeciwnik na wiele nam nie pozwolił” – podkreślił Banasik.
Tyszanie nie zdobyli punktu w konfrontacji z Lechią, bo u siebie ulegli 1:3. W gdańskim zespole w obu spotkaniach do siatki trafił Chłań - o ile w Tychach ukraiński skrzydłowy otworzył wynik, o tyle w sobotniej konfrontacji go zamknął. Pierwszego gola strzelił Kacper Sezonienko po asyście Meny, a drugiego Iwan Żelizko z rzutu wolnego po faulu na Chłaniu.
„Szkoda, że straciliśmy bramkę z rzutu wolnego do szatni. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że potrzebujemy bramki, aby uwierzyć w siebie, bo potrafiliśmy na wyjeździe z 0:2 wyciągnąć wynik. Druga połowa też nas dość szybko zweryfikowała. Rezultat 3:0 jest zasłużony i gratulacje dla gospodarzy” – dodał trener GKS.
Banasik uważa, że Lechia zasługuje, żeby grać w ekstraklasie.
„Jej pierwsza lokata nie jest zaskoczeniem, bo Lechia jest najlepsza w lidze. Pracowałem na wielu poziomach i dawno nie widziałem takich zawodników jak Żelizko, Kapic, Mena i Chłań w pierwszej lidze. Spokojnie powinni grać w ekstraklasie, a ten mecz pokazał, że indywidualnie prezentują bardzo wysoki poziom” – podsumował szkoleniowiec gości.(PAP)
Autor: Marcin Domański
md/ krys/