To była fabryka zwierząt
W ubiegły wtorek strażniczki miejskie z Referatu Ekologicznego podjęły interwencję na terenie nieruchomości w gdańskiej dzielnicy Orunia-św. Wojciech-Lipce. Znajdowała się tam nielegalna hodowla psów rasy cavalierów, jamników, shih-tzu, buldogów francuskich i yorków.
Po interwencji inspektor Andrzej Hinz z gdańskiej straży miejskiej przekazał, że na terenie posesji panował nieopisany bałagan i unosił się fetor odchodów. W prawie całym domu i w budynku gospodarczym stały klatki i prowizoryczne kojce ze skrzynkami, które miały pełnić rolę schronienia. W boksach, gdzie przebywały zwierzęta, były ślady pleśni. Część psów była pochowana w szufladach, pod meblami, a nawet w piekarniku.
Ponad 60 psów zostało zabranych przez strażników, policję i pracowników gdańskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt "Promyk". Jego dyrektorka Emilia Salach (która jest również dyrektorem gdańskiego ZOO) w rozmowie z PAP podkreśliła, że wszystkie zwierzęta z pseudohodowli trafiły do nich. "Mieliśmy miejsce, żeby je przyjąć, bo nasze schronisko nie było w pełni zapełnione" - tłumaczyła. Dodała, że psy z nielegalnej hodowli stanowią wielką rodzinę i mogą przebywać w większym wolierze.
Dodała, że większość zwierząt trafiło do pomieszczeń szpitalnych, są to głównie matki ze szczeniakami. "Wszystkie zwierzęta były w stanie głębokiego zaniedbania, były zapchlone i zgrzybiałe. Miały skołtunioną sierść. Suki były bardzo +wyeksploatowane+, kilka z nich jest tuż przed rozwiązaniem" - powiedziała.
"Widać, że większość z nich była inkubatorami" - oceniła i zaznaczyła, że miejsce, z którego zostały zabrane to "fabryka zwierząt".
W czwartek zwierzęta zarejestrowano i zaczipowano, większość została przebadana przez weterynarzy, odrobaczona i zaszczepiona.
"Wspólnie ze +Stacją pies+ przeprowadzamy zabiegi groomerskie - strzyżenie, odpchlenie, doprowadzanie do porządku. Niektóre psy były tak zarośnięte, że nic nie widziały i nie słyszały" - powiedziała i zaznaczyła, że niektóre zwierzęta będą wymagały leczenia.
Podkreśliła, że psy na razie nie są do adopcji. "Musi odbyć się procedura związana z ewentualnym odebraniem praw właścicielom tych zwierząt" - wyjaśniła.
Przy okazji zaapelowała o dostarczanie do schroniska dobrej jakościowo karmy suchej i mokrej dla szczeniąt i matek karmiących.
Inspektor Andrzej Hinz z gdańskiej straży miejskiej wyjaśnił, że właściciele pseudohodowli wystawiali ogłoszenia ze zwierzętami w internecie na znanej platformie sprzedażowej. "Umawiali się z potencjalnymi kupcami w neutralnych miejscach na trenie miasta i sprzedawali zwierzę" - powiedział i dodał, że psy nie były sprzedawane na terenie posesji, dlatego - jego zdaniem - ten proceder nie od razu został zauważony. Zwierzęta były sprzedawana ze kilkaset złotych.
Oficer prasowa gdańskiej policji podinsp. Magdalena Ciska zapewniła, że policjanci zajmują się tą sprawą i pod nadzorem prokuratury prowadzą czynności w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami. "Policjanci zbierają materiał dowodowy, na podstawie którego zostaną przedstawione sprawcom zarzuty. Za to przestępstwo grozi do trzech lat pozbawienia wolności" - podkreśliła.(PAP)
autor: Piotr Mirowicz
pm/ agz/ mow/