Prawomocny wyrok ws. zabójstwa prezydenta Pawła Adamowicza ma być ogłoszony we wtorek
Z uwagi na charakter zbrodni sąd pierwszej instancji wyraził zgodę na publikację danych osobowych. Podczas rozprawy w ubiegły czwartek przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku Wilmont podtrzymał wcześniejszą opinię i wyraził zgodę na podanie danych i jego wizerunku.
Obrońca oskarżonego Damian Witt w mowie końcowej wskazywał, że kara wobec oskarżonego powinna być nadzwyczajnie złagodzona z uwagi na jego niepoczytalność. Sąd nie wyraził zgody na ujawnianie danych dotyczących szczegółów zdrowia oskarżonego.
Prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska wniosła w końcowej mowie o oddalenie apelacji obrońcy. Jej zdaniem oskarżony nie zasługuje na nadzwyczajne złagodzenie kary, a wyrok dożywotniego więzienia jest jedynym słusznym.
"Stefan Wilmont podczas postępowania sądowego konsekwentnie milczał. Nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i nigdy nie wyjaśnił, co zrobił" - mówiła prokurator. Według prokuratury, apelacja obrońcy zmierza do tego, aby ustalić, że Wilmont jest osobą chorą i w związku z tym nie powinien być uznany za winnego i ponosić kary.
Zdaniem prokuratury nie jest on osobą chorą, ale osobą, która ma zaburzenia i może jej pomóc terapia, stąd też kara ma odbywać się warunkach terapeutycznych.
Oskarżyciele posiłkowi też wnosili o nieuwzględnienie apelacji, ale zastrzegając, aby w prawomocnym wyroku uwzględnić zażalenie dotyczące uznania zabójstwa Pawła Adamowicza za "mord polityczny".
Wilmont w ostatnim słowie stwierdził, że służba więzienna nie ma warunków do jego przetrzymywania. "Albo niepoczytalność, albo jak najniższy wyrok" - powiedział i dodał, że chce jak najszybciej wyjść z więzienia, by "zacząć życie, które sąd mu zabrał".
W marcu 2023 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał Wilmonta za winnego zabójstwa Pawła Adamowicza, a także ataku i gróźb wobec konferansjera, za co otrzymał karę łączną dożywotniego pozbawienia wolności.
Jednocześnie sąd uznał, że o przedterminowe zwolnienie będzie mógł się starać po 40 latach przebywania w odosobnieniu. Według sądu, powinien wyrok odbywać w systemie terapeutycznym – podjąć terapię i działania resocjalizacyjne. Jednocześnie został skazany na 10 lat pozbawienia praw publicznych.
Do zbrodni doszło 13 stycznia 2019 r. w Gdańsku podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku na Starym Mieście na oczach uczestników i milionów telewidzów.
Podczas odpalania "Światełka do nieba" 27-letni wówczas Stefan Wilmont wbiegł na scenę i kilkukrotnie pchnął nożem prezydenta Pawła Adamowicza.(PAP)
Autor: Krzysztof Wójcik
kszy/ jann/