16 lipca wyrok w sprawie zabójstwa 39-latki w Główczycach
W środę przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku rozpoczął się proces odwoławczy w sprawie zabójstwa 39-letniej Kamili Z. z Główczyc w woj. pomorskim. Podsądny Sebastian Z. został doprowadzony na rozprawę z aresztu śledczego. Na sali rozpraw była również jego rodzina.
Sąd Okręgowy w Słupsku uznał 42-latka za winnego zabójstwa byłej żony i w styczniu 2025 r. skazał go na 25 lat więzienia. Orzekł też 100 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę na rzecz kilkuletniej córki byłego małżeństwa. Osieroconym, niepełnosprawnym dzieckiem zajmuje się rodzina.
Do tragedii doszło 14 stycznia 2024 r. w mieszkaniu w Główczycach. Mężczyzna został oskarżony o to, że działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia Kamili Z., zadał jej nożem liczne rany kłute w okolicach nóg i ranę kłutą klatki piersiowej po lewej stronie. Pokrzywdzona kobieta zmarła w następstwie krwotoku zewnętrznego i zatrzymania krążenia.
Śledczy również na ciele Sebastiana Z. ujawnili obrażenia – 14 ran. Mężczyzna trafił do szpitala. Jednak biegli orzekli, że mężczyzna sam się okaleczył.
Apelację od wyroku wniósł obrońca oskarżonego. Twierdził, że Sebastian Z. działał w obronie koniecznej. Taką linię obrony przyjął podsądny od początku procesu.
Zdaniem mecenasa Bartosza Fieducika w rodzinie Z. występowały wzajemne działania przemocowe. W mowie końcowej obrońca wskazywał, że osobą inicjującą kłótnię była pokrzywdzona, a oskarżony zareagował, przekraczając ramy obrony koniecznej.
Jego zdaniem podsądny nie zasługuje na 25 lat więzienia i kara powinna być niższa.
„To była sytuacja dynamiczna. Kłótnia rodzinna” – wskazywał mecenas.
Prokurator Mariusz Marciniak z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku w mowie końcowej podkreślił, że granice obrony koniecznej można przekroczyć, gdy obrona jest konieczna.
„Sąd nie przyjął działania w obronie koniecznej” – powiedział prokurator Marciniak i dodał, że zdarzenie było nagłe i gwałtowne, ale zamiarem oskarżonego było zabójstwo.
Zdaniem prokuratury wyrok 25 lat więzienia jest właściwy, a wymiar kary odpowiedni do zachowania oskarżonego. Oskarżyciel wnioskował o utrzymanie wyroku w mocy i o nieuwzględnienie apelacji obrońcy.
Sebastian Z. w ostatnim słowie stwierdził, że „nie zrobił tego umyślnie”.
„Po prostu się broniłem. Jest mi przykro z tego powodu. To było w szoku” – powiedział Sebastian Z.
Z uwagi na zawiłość sprawy sąd odroczył wydanie wyroku do 16 lipca. (PAP)
kszy/ joz/
