Ziobro uruchamia po raz kolejny machinę państwa PiS przeciwko mnie
W czwartek dział prasowy Prokuratury Krajowej poinformował, że Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro skierował do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną od wyroku Sądu Apelacyjnego w Gdańsku w sprawie z powództwa prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego przeciwko dziennikarzom: Pawłowi Lisieckiemu i Piotrowi Kubiakowi za publikacje dotyczące tzw. afery sopockiej.
Dzień później prezydent Sopotu Jacek Karnowski przesłał dziennikarzom oświadczenie, w którym napisał, że "aparat represji i propagandy PiS działa w najlepsze". "Tym razem Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny – Ziobro przypuszcza kolejny atak przed zbliżającymi się wyborami" - ocenił.
Zaznaczył, że Prokurator Generalny wniósł skargę nadzwyczajną w obronie tych, którzy próbowali go publicznie skazać na podstawie nieoryginalnego i zmanipulowanego nagrania. "Ziobro uruchamia po raz kolejny machinę państwa PiS przeciwko mnie. Piotr Kubiak, dziennikarz, obecnie w tzw. publicznym Radiu Gdańsk, Piotr Lisicki, dziennikarz +Rzeczpospolitej+ w czasie afery Julkego i ówczesny redaktor naczelny a dziś naczelny +Do Rzeczy+ – przegrali proces o naruszenie moich dóbr osobistych i zostali zobowiązani do zapłaty zadośćuczynienia, które zapłacili" - napisał Karnowski.
W oświadczeniu prezydent Sopotu podał, że "Piotr Kubiak – co zostało udowodnione w sądzie – przekazał zmanipulowane nagranie +Rzeczpospolitej+ i otrzymał od Sławomira Julke kilka tysięcy złotych".
Karnowski dodał, że "śledztwo w aferze Julkego prowadził awansowany przez Ziobrę prokurator stanu wojennego oraz agent CBA, który odpowiadał za wykorzystanie Pegasusa przeciwko Ryszardowi i Krzysztofowi Brejzom".
W dalszej części oświadczenia Karnowski napisał: "Co jeszcze szykuje nam w kampanii wyborczej PiS? Mamy już Pegasusa, Lex Tusk, zmanipulowany i kłamliwy przekaz w mediach państwowych finansowanych ze spółek Skarbu Państwa, rozkradanie pieniędzy publicznych na cele partii PiS, niszczenie przeciwników politycznych wszystkimi możliwymi metodami. Widać, że PiS boi się przegranej i odpowiedzialności za zniszczenie państwa. Zrobi wszystko, aby do tego nie dopuścić!" - wskazał w oświadczeniu.
"Niezależnie od tego, jakie metody – rodem z Moskwy i Białorusi – będzie stosować PiS – zrobimy wszystko, aby demokrację w Polsce przywrócić. Rządy PiS Jarosława Kaczyńskiego prowadzą nas w stronę Rosji. To szaleństwo trzeba przerwać" - ocenił w oświadczeniu Karnowski.
W czwartek dział prasowy Prokuratury Krajowej podał, że w tekstach "Rzeczpospolitej" podnoszono zarzut, że prezydent Sopotu złożył propozycję korupcyjną związaną z działalnością podległego mu urzędu. Swoją publikację dziennikarze oparli w szczególności na analizie uzyskanego nagrania, a także na źródle osobowym – informacji przekazanej przez Sławomira Julke, który miał otrzymać tę propozycję.
Prezydent Sopotu Jacek Karnowski skierował pozew przeciwko ówczesnemu redaktorowi naczelnemu "Rzeczpospolitej" Pawłowi Lisieckiemu i ówczesnemu dziennikarzowi tej gazety Piotrowi Kubiakowi, zarzucając im naruszenie dóbr osobistych. W postępowaniu przed Sądem Okręgowym w Gdańsku zapadł wyrok niekorzystny dla dziennikarzy. Nie usatysfakcjonował on również prezydenta Sopotu.
Apelacje stron trafiły do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
30 stycznia 2018 roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku wydał wyrok, w którym nakazał zamieścić pozwanym dziennikarzom po dwa oświadczenia na pierwszej stronie dziennika "Rzeczpospolita" (w wydaniu papierowym), w odstępach tygodniowych. Zasądził również od nich solidarnie kwotę 45 tysięcy złotych na rzecz Jacka Karnowskiego. Za taką decyzją sądu stało stwierdzenie, że w sprawie brak było wiarygodnych dowodów popełnienia przestępstwa przez Jacka Karnowskiego, a dziennikarze naruszyli zasady staranności i rzetelności dziennikarskiej.
Z wyrokiem nie zgodził się Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, który skierował do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną na korzyść dziennikarzy.
"Prokurator Generalny wskazał, że dziennikarze działali w celu rzetelnego informowania opinii publicznej, a nie w celu naruszenia dóbr osobistych, co jednoznacznie wskazywało na działanie w interesie społecznym, w ramach zagwarantowanej wolności prasy i dozwolonego prawa do swobodnej wypowiedzi" - wyjaśnił w czwartek dział PK.
Zaznaczył, że dziennikarze dokonali pełnej, możliwej dla nich weryfikacji dostępnego nagrania propozycji korupcyjnej, przy czym sam Jacek Karnowski odmówił odniesienia się do jego treści. "Uznali nagranie za wiarygodne. Co istotne, do podobnego wniosku doszła również prokuratura, która w 2008 roku ogłosiła prezydentowi Sopotu zarzuty, a w 2010 r. skierowała przeciwko niemu akt oskarżenia. Dopiero później w związku z uzyskanymi opiniami biegłych pojawiły się wątpliwości dotyczące materiału dowodowego skutkujące umorzeniem postępowania" - dodał.
"W takich okolicznościach działanie dziennikarzy należy uznać za uprawnione i rzetelne" - wyjaśnił dział prasowy PK.
Na poparcie takiej oceny Prokurator Generalny przytoczył m.in. orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ws. dziennikarza, który w swoich publikacjach oskarżył o nadużycia pewnego dyrektora państwowego rumuńskiego przedsiębiorstwa. Równocześnie sprawę badała tamtejsza prokuratura, która finalnie wycofała się z oskarżenia.
ETPCz orzekł, że "jeżeli dziennikarz działając w obronie interesu społecznie uzasadnionego, zachował szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiału prasowego, jego opublikowanie nie jest działaniem bezprawnym także wtedy, gdy okaże się, że materiał ten zawiera informacje nieprawdziwe".
"Dziennikarze w sprawie tzw. afery sopockiej wypełnili obowiązki, jakie nakłada na nich prawo prasowe. W szczególności zrealizowali postulat art. 6 tego aktu, gdyż dążyli do ustalenia prawdy, jakkolwiek byłaby ona niewygodna dla władzy, opierając się na uprawdopodobnionych okolicznościach, a także wypełniali zadania dziennikarza, jakim jest służba społeczeństwu i państwu (art. 10). Okoliczności te powinny wykluczać bezprawność ich działania. Orzekając inaczej, sąd niewłaściwie zastosował art. 12 ust. 1 pkt 1 Prawa prasowego" - wyjaśnił dział prasowy PK.
Jak podkreślił, uznając, że pozwani naruszyli dobra osobiste Jacka Karnowskiego, Sąd Apelacyjny w Gdańsku złamał również zasadę proporcjonalności w prawie do ochrony czci i dobrego imienia powoda (art. 47 Konstytucji RP) z prawem pozwanych do wyrażania swoich poglądów, pozyskiwania i rozpowszechniania informacji (art. 54 Konstytucji RP), a także z art. 14 Konstytucji RP, stanowiącym, że Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu.
"W efekcie sąd wystąpił przeciwko istotnej wartości konstytucyjnej, jaką jest wolność słowa, która zapewnienia pluralizm poglądów i realnej możliwości ich prezentowania w przestrzeni publicznej w sprawie dotyczącej funkcjonowania jednej z władz w państwie" - dodał.
Prokurator Generalny zarzucił również, że sąd nie wskazał precyzyjnie, które stwierdzenia publikacji były wg niego bezprawne. "W gruncie rzeczy stanowisko sądu można zinterpretować, że działanie dziennikarzy było nierzetelne, bo powodowi nie udowodniono przestępstwa korupcji. Tymczasem takie podejście nie znajduje uzasadnienia w orzecznictwie. Przykładowo w wyroku z czerwca 2004 r. SN stwierdził, że +nie ma podstaw do kreowania po stronie dziennikarza obowiązku wstrzymania się z informacją do czasu zbadania sprawy przez prokuraturę+" - wyjaśnił dział prasowy PK.
Prokurator Generalny wniósł do Sądu Najwyższego o orzeczenie co do istoty sprawy poprzez oddalenie powództwa.(PAP)
autor: Piotr Mirowicz/ Marta Stańczyk
pm/ mas/ apiech/